Pieczona gęś w moim gospodarstwie jest daniem celebrowanym. Ponieważ bywa naogół spora, i dociera do nas mrożona, wymaga starannego planowania. Ja zakładam okolo 5-6 dni pomiędzy decyzją a ostatecznym uroczystym obiadem.. Kilka uwag na temat rozmrażania zapisałam tutaj.
Gęś jest tłusta, to jej zaleta – nie ma ryzyka, że wyschnie na wiór. Wytapiający się tłuszcz jest idealny do powolnego smażenia. Zbierz gęsi smalec i koniecznie zachowaj. Przyda się, na przykład do pieczenia kartofli. Podroby, szyja, resztki pozostałe na szkielecie etc tez ważne…
6 osób
- Ges (okolo 4 kg)
- Sok z cytryny
- Slodka papryka czerwona (opcja)
- Mielony kminek (opcja) albo majeranek, albo tymianek, musztarda
- 6 małych kwasnych jablek
- Gozdziki (opcja)
- Kilka galazek selera naciowego (opcja)
- Suszone morele (opcja)
- Suszone sliwki (opcja)
- Czosnek
- Roztopione maslo
Przygotowanie
- W przeddzień planowanego pieczenia dokładnie umyj tuszkę, wytrzyj do sucha.
- Szyję i końcówki skrzydeł odetnij, zalej zimną wodą, dodaj listek laurowy, pieprz i ziele angielskie. Po zebraniu szumowin dodaj włoszczyznę i ugotuj intensywny wywar.
- Gęś natrzyj na zewnątrz i w środku mieszanką soli, świeżo mielonego pieprzu i soku z cytryny oraz słodkiej papryki i mielonego kminku. Dwie pierwsze przyprawy są obowiązkowe, resztę traktuj fakultatywnie. Jeśli wolisz, użyj suszonego majeranku, tymianku, musztardy.
- Tak przygotowaną gęś zostaw w lodówce do następnego dnia.
- Cztery godziny przed przyjęciem wyjmij gęś z lodówki.
- Wypełnij wnętrze ptaka sześcioma całymi małymi kwaśnymi jabłkami. Dodadzą aromatu i wilgoci. Możesz nakłuć jabłka kilkoma goździkami, dorzucić gałązki selera naciowego lub suszone śliwki. Ja pomiędzy jabłka wrzucam nieobrane ząbki czosnku.
- Zepnij otwór przy szyi i na brzuchu szpilami kuchennymi lub zaszyj. Zwiąż sznurkiem ku sobie udka i skrzydła, by gęś piekła się równomiernie i dawała się przewracać.
Pieczenie
- Rozgrzej piekarnik do 180C/350F.
- Połóż gęś na kratce w brytfance piersią do góry. Będzie wyciekało dużo tłuszczu, musi mieć gdzie spływać.
- Posmaruj gęś roztopionym masłem, wlej do brytfanki dwie szklanki wrzątku i wstaw całość do piekarnika.
- Kiedy skórka się zrumieni – po blisko 40 min – obróć gęś. Jeśli rumieni się za szybko, nakryj folią aluminiową i zmniejsz temperaturę do 150-160C (300-325F).
- Po dwóch godzinach obróć gęś ponownie, nakłuj przy udach, żeby tłuszcz mógł swobodnie wypłynąć.
- Przez cały czas pieczenia często zaglądaj do piekarnika i polewaj gęś sosem tworzącym się w brytfance.
- Piecz około trzech godzin (na jeden kilogram wagi ok. 50 min w piekarniku).
- Sprawdź, czy mięso jest miękkie, a jeśli trzeba zrumienić mocniej skórkę, zwiększ temperaturę.
- Kiedy wydaje się, ze gotowe, wysuń z piekarnika, przykryj folią aluminiową i pozostaw na jakieś 20-30 minut.
- Sos, który pozostał na dnie brytfanki wraz przypalonkami, zagotuj ze szklanką wywaru ugotowanego wcześniej. Zredukuj i podaj w sosjerce obok.
- Krojenie gęsi to juz sprawa zwyczaju domowego – my kroimy w kuchni, podajemy w kawałkach na rozgrzanym półmisku. Ale znam domy, w których odważni gospodarze podają całego ptaka na stół i kroją ‘na życzenie’. Trzeba mieć świetną deskę (z pojemnym rowem na zbieranie sosu) i doskonałe noże!
Czy pisząc: “zalać wrzątkiem” masz na myśli ten wywar warzywny na skrzydełkach i szyi?
Pozdrawiam ciepło
Bogusia
PS. Z gęsią zamierzam się zmierzyc po raz pierwszy :)
Szanowna odważna eksperymentatorko, nie mogę w tekście znależć ‘zalewania wrzątkiem’, ale wiem, że wrzątek potrzebny przy pierwszym etapie pieczenia (krok 3). Tu chodzi glównie o utrzymanie wilgotności podczas pieczenia, więc smakowity wywar może być, ale w sumie go szkoda. Zwykła czysta wrząca woda świetnie wystarczy. A wywar wprost wspanialy na zupę (krupnik? ) następnego dnia.
Mam nadzieję, że sie wszystko uda znakomicie.
Elżbieta
Odnoszę niemiłe wrażenie, ze przepis ten to kopia ( niemal toczka w toczkę) zamieszczonego przez Panią Kręglicką w 2005 roku w WO. Ja rozumiem, że można stosować ten sam przepis, ale w takim przypadku- albo podać źródło albo napisać tzw. własnymi słowami. A tak to niesmaczny plagiat…
Szanowna Pani Alu, dziekuje za uwagę. Przykro mi, ze sie tak wydaje – staram sie zawsze oddawac kredyt publikowanym i nie publikowanym zrodlom, jesli je znam. Napewno przepis nie zostal skopiowany prze mnie – jesli moje zrodlo niechcacy posluzylo sie jeszcze innym, mozna pogrzebac w dokumentach i oddac nalezne uklony. Pospieszne poszukiwanie nie dalo mi satysfakcjonujacej odpowiedzi; znalazlam przepis na geś pieczona p. Agnieszki z grudnia 2005, ale nie jest podobny do tego, co ja robie. Prosze o wskazanie zrodla – chetnie porownam i postaram sie zadoscuczynic stosownym prawom ochrony praw autorskich.
Dziekuje
Elzbieta