Miałam paczuszkę rozmrożonego francuskiego ciasta (0.5 kg, Blikle?) – trzeba było jakoś wykorzystać..
Przypadkowa kombinacja, która wyszła nie najgorzej, jest bardziej “proof of concept” niż finalnym produktem. Pokazaliśmy, ze zapiekać w cieście francuskim można, i że ciasto zachowuje swoje walory smakowe – i stanowi solidna kopertę dla wszystkiego, co chcesz doń wrzucić. Jeść pewno można na gorąco, ale wydaje się słuszna rekomendacja dla zimnego bufetu, z sałatą albo ciekawym sosem – zależnie od generalnego charakteru farszu. Dziś sugerowano mi ostry pomidorowy, może cumberland, może jakąś twarz majonezu. All open for grabs.
wiec co tym razem zrobiłam?
- Wyszorowałam sparzone pieczarki, pokroiłam z grube plasterki.
- Rzuciłam je na patelnie w małym kawałkiem masła, troszkę soli i dużo mielonego nań pieprzu.
- Mieszałam i pilnowałam, żeby się nie spaliły, ale żeby się wysmażyły i odparowały puszczony sok
- Pokroiłam duże zuccini we wstążeczki.
- Pokroiłam czerwona paprykę w pasemka, nie długie (wszystko dlatego, ze miałam zamiar wszystko zawijać, wiec trzeba planować na elastyczność)
- Utarłam trochę sera (Gouda?)
- Posiekałam krzaczek bazylii, który został po jakichś ambitnych eksperymentach.
- Wszystko do jednej miski.
- Włączyłam piekarnik – powinno być jakoś 350F/175 C – ale tutejszy piekarnik gazowy nie poddaje się regulacjom, wiec rozgrzałam go na mid-low..
- Rozwałkowałam ciasto na dużym arkuszu pergaminu, wałkując przez drugi arkusz pergaminu – unikając w ten sposób maki i przylepiania ciasta do walka.
- Do farszu dorzuciłam jedno białko, troch roztrzepane; jego żółtko będzie potrzebne za chwile.
- Starannie wymieszałam farsz ręką, doprawiając sola i pieprzem w miarę potrzeby.
- Na rozwałkowane ciasto nakładałam na jednej stronie, do połowy, plasterki prosciutto – bo jedno z moim dzieci kocha mięso, drugie jest zdeklarowanym wegetarianinem, i musiało być pół-na-pół. Tyle, ze potem zapomniałam, która strona jest która.. ale to temat na inne opowiadanie.
- Na to farsz, starając się pozostawić przynajmniej jeden brzeg wolny – ten, który będzie spajał cala rolkę.
- Zawinęłam, naciągając ile trzeba. Starałam się, żeby ‘szew’ był pod spodem, w miarę możliwości.
- Całość, pomagając sobie papierem pergaminowym, przeniosłam na blachę do pieczenia (z papierem, indeed).
- Teraz ostatnie poprawki lepienia cista i malowanie pędzelkiem całości rozbitym żółtkiem.
- Do pieca, raczej wyżej niż niżej, na około 60 minut )musi być upieczona góra na prawie brązowo.
- Wyjąć, poczekać, aż wystygnie, usunąć papier etc.
Moim smakowało.
Wyglada lakomizujaco…jak Carrefour sie porownuje z Blahblah’s ?