(text cytuje dosłownie).
Najlepsze są mrożone z Nowej Zelandii, ale kiedyś bywały własne, świeże.. Jeśli zamrożone, należy dokładnie odmrozić przed pieczeniem. Ja zwykle zostawiam w lodówce przynajmniej 24 godziny przed planowanym pieczeniem (licząc na oko 9-10 godzin rozmrazania na kilogram mięsa).
- Piekarnik na 325F lub 165C
- Obcinam grubsze warstwy tluszczu, ale zostawiam troche cieńszych
- Nacieram sola, wtykam czosnek gdzie sie da.
- Piekę na brytfannie z rusztem
Sos: Tluszcz z brytfanki trochę rozcieńczam masłem i odrobiną wody ogrzewajac naczynie po wyjęciu miesa.
Można się wysilić na mint sauce
Więcej nie pamietam, ale chętnie bym zjadła!!
Zeszłoroczne jagnię nowozelandzkie, cale, 14 kg, zakupione mrożone i rozmrożone raz, aby pokroić, popiłować Calvinem-sąsiadem na kawałki i zamrożone powtórnie.
Noga #2 wyszła nieco gorzej, niż zeszłoroczna, bo przepiekłem. Rozmrażałem 48 godzin w 4C. Pod koniec pieczenia nogę obróciłem.
Trzeba bardzo precyzyjnie mierzyć temperaturę przy samej kości, w najgrubszym miejscu uda. 72-73 C przy samej kości będzie świetnie. 77 C to mięso przepieczone, ale przy skórce tyle może – i powinno – mieć.
Podejrzewam, ze lepiej piec w 300 F lecz dłużej.
Dwukrotne wyłączenia prądu w ciągu tego roku przechowywania, a spowodowane konfrontacją burz atmosferycznych z siecią napowietrzną prowadzoną drewnianymi słupami, nie spowodowały widocznego uszczerbku na jakości mięsa. Natychmiast po upieczeniu zeżarłem ponad pol kilo wspaniałego jagnięcia i teraz bardzo żałuję. (siebie, nie jagnięcia).
a czy jeszcze cokolwiek z tego wielkiego zwierza zostalo?