Miałam w lodowce 4 żółtka, które trzeba było wykorzystać. Postanowiłam wrócić do czasów studenckich i zrobiłam domowy makaron. Najprościej i najtaniej, jeśli chodzi o wykorzystanie oczekujących żółtek albo jajek..
Dawniej brało się jajka, jakie były, i mąkę – tyle, ‘ile się wgniecie‘. Dzisiaj moja rekomendacja będzie taka:
Na 2 osoby weź
- 3 jajka (albo 7 żółtek – albo 6, i wtedy ostrożnie z mąką, raczej mniej niż więcej)
- 3o0g mąki
- odrobinkę soli.
Do wałkowania dobrze mieć pod ręką wałek i kilka garści mąki. Do gotowania duży płaski garnek pełen wrzącej wody, sól, może łyżka oliwy dla fasonu, potem sitko albo durszlak.
A więc
- Na stolnicę wysypiesz mąkę
- W mące robisz dołek, wlewasz/wbijasz jajka i delikatnie zasypujesz je mąką.
- Memłasz rękami te mieszaninę aż do momentu, kiedy ciasto jest jednolite i daje się zewrzeć w kulkę. Turlając po stolnicy zbierasz resztki mąki, zgniatając ciasto dłońmi starasz się wmieszać wszystkie okruszki i włączyć je w jednorodną całośćTu widać, ze miałam trochę za dużo mąki (wystartowałam z 200 g zamiast 150g na osobę) i ratowałam się wodą – a we właściwej proporcji powinno być całkiem gładko.
- Podsypując stolnice i wałek mąką rozwałkuj cienki placek.
- Teraz ten placek tniesz na ulubione kształty makaronu. Ja bardzo lubię długie kluski, wiec powinnam zwinąć cały placek jak naleśnik i kroić – ale nie miałam pewności, czy będę gotować zaraz czy może nawet jutro – w tej sytuacji trzeba by było makaron wysuszyć i zabezpieczyć – łatwiej to zrobić z tradycyjną krajanką. Kroisz cały placek na paski, paski składasz jedne na drugim, kroisz w poprzek
- Jakkolwiek by nie kroić, trzeba pamiętać, ze makaron się sklei, jeśli nie przesypiemy warstw mąką lub jeśli nie rozrzucimy już pokrojonych kluseczek, żeby je rozwarstwić ile tylko się da.
- Teraz można już gotować.
Jeśli nie gotować, to podsuszyć do gotowania jutro. Nie radzę długo przechowywać, łatwo gnije mimo pozornie starannego suszenia. Lepiej ugotować i przechować starannie zamknięty w lodówce.