Najprostsze na świecie, ale i najlepsze.. Mój problem polega na tym, że węgierki dostać tu bardzo trudno, jeśli są, są nie zawsze dojrzale, i prawie nigdy nie tanie. Na amerykańskim gruncie węgierki zastępujemy ‘prune plums‘, albo ‘italian prune plums‘ – prune being a key word here..
Ale, jeśli dostaniesz, warto kupić dużą ilość, na przykład 5 kg, i zrobić kilka słoików, przechowują się świetnie, a wiadomo, że popyt na nie nieskończony.
Moje powidła są bez cukru, więc muszą być starannie zapakowane do czyściutkich słoiczków i wyparzone w kotle lub wypieczone w piekarniku (około 105C/220F) przez dobre kilka minut. Jeśli zdecydujesz, że po ostatnim pieczeniu, powidła są gęste ale za kwaśne, możesz wtedy dodać trochę cukru (jakoś szacunkowo 10% oryginalnej wagi śliwek) i jeszcze raz przepiec (kroki 7-10), bo cukier mieszaninę i chcesz się płynu pozbyć.
Z 5 funtów (2,27kg) wychodzi dobry litr powideł. Proponuje robić większą porcję na raz, bo robota bezszmerowa , ale cykl długi (2-3 dni). Maximum określa wielkość piekarnika i naczyń, które się w nim mieszczą.
A więc:
- Starannie myjesz śliwki.
- Rozgrzewasz piekarnik do 165C/325F.
- Wrzucasz śliwki do żaroodpornego, raczej płaskiego, naczynia – może to być płaski duży garnek ze stali nierdzewnej, zwykła blacha do pieczenia, ale wolimy, żeby była nierdzewna..? Jak widać, ja zaufałam kamionce, bo pasowała do tej znikomej ilości śliwek..
- Przykrywasz wszystko szczelnie folia aluminiową (albo, cynicznie, pokrywką, jeśli pasuje).
- Do piekarnika na godzinę albo więcej. Zdejmij pokrywkę. Zamieszaj.
- Zachowaj do jutra, albo wrzuć do piekarnika na dodatkową godzinę.. Po tej wizycie w piekarniku ilość substancji zdecydowanie maleje (woda odparowuje).
- Wyłącz piekarnik, przykryj powidła, daj im ostygnąć, odstaw, może do jutra.
- Rozgrzej piekarnik do 165C/325F.
- Wrzuć do ciepłego piekarnika powidła, bez pokrywki, naturalnie. Pozwól im się pyrlić godzinę albo więcej, od czasu do czasu możesz zamieszać, nie parząc przy okazji rąk. Coraz mniej..
- Teraz możesz decydować, czy dostatecznie skondensowane, czy nie. Ja zwykle piekę je 4 razy, wiec – wracam do (7) powyżej i jeszcze raz piekę. To na ogół wystarcza.
- Teraz już tylko pakować do słoików i pasteryzować w wielkim kotle albo w piekarniku. Można też pożreć natychmiast, ale nie gorące!