(See here for English version.)
Tak naprawde, to ważne jest, żeby mieć dwie kapusty: surową bialą i kwaszoną dobrą (nie na occie), mniej więcej w równych ilościach, ja nawet wolę, żeby więcej kwaszonej – są tacy, którzy robią z kwaszonej wylącznie… i też ważne, żeby gotować długo, czasem tydzień.
- kapusta surowa
- kapusta kwaszona
- wędzonki jakieś (kiełbasa, ale musi być sprawdzona, dobra), boczek (chudawy)
- bacon works great!
- może być podsmażona cebula
- wszystkie resztki mięs które możesz mieć pochowane w lodówce
- grzybek albo dwa – jeśli suszone, trzeba wymoczyć przed wrzuceniem, można ugotować oddzielnie, pokroić i wszystko wrzucić albo pokroić (połamać) i wrzucić
- listek laurowy
- pieprz, sól
- kieliszek wina, ewentualnie, dodasz do przed-ostatniego gotowania
- może jakieś jabłko, pod koniec
- reszta to już coś ci wpadnie do ręki i do głowy
Numer jest taki, ze trzeba wszystko gotować razem jaknajdłużej, ale nie można razem zacząć – kwaszona kapusta utwardza wszystko, więc musi być dodana kiedy wszystko inne jest ugotowane na miękko, w zestawie powyżej chyba nie ma żadnego niepokoju, ale, na wszelki wypadek, miej w tyle głowy że warto zacząć gotować surową, poszatkowaną kapustę ze wszystkim, co masz pod ręką, a oddzielnie kwaszoną podgotować, i połączyć dopiero w drugim gotowaniu, na przykład.
Czyli:
- kroisz kapustę surową, wrzucasz do garnka, solisz, troszkę wody, przykrywasz, gotujesz pomalutku,
- w drugim garnku masz na ogniu kwaszoną, też odrobinkę wody, też przykrywasz, bąbelkuje pomalutku
- ona się pyrli, a ty siekasz, co masz, i wrzucasz, kiedy masz, do surowej
- kiedy już wszystko wrzuciłeś, co masz pod ręką, daj im się pogotowac z pół godzinki, zrzuć do jednego garnka, zamieszaj, zagotuj
- potem cały garnek na balkon, żeby wystygło.
- jeśli chcesz, idź teraz po zakupy albo do kina
- po powrocie możesz zajrzec do garnka, możesz zagotować, dodać, co przyniosleś, podgotować ze 20 minut, i wyrzucić na balkon.
Jesli zmarznie, to nawet lepiej.
Będzie w domu bardzo śmierdziało, musisz jakoś wentylować (okna?).
Gotuj raczej na wolnym ogniu (pyrku-pyrku) często mieszając, żeby się nie przypaliło – będzie pokrywka, i naturalny sos, ale z czasem tego sosu coraz mniej.
Zmieni się z czasem na brunatną mazię – tak ma być.