Co roku, w krótkim sezonie ogrodowym, zbieram szczaw trzykrotnie z mojego maleńkiego zagonka (około 0.5m2). Za każdym razem mam prawie 1 kg świeżych liści. Ogromnie dużo, jak na pojedyncze gospodarstwo, w dodatku nielicznych stołowników. Zbieram, bo szkoda nie zbierać, rozdaję ludziom, wymyślam różne sposoby na spożycie.. Ambicja mnie zjada – a całego szczawiu zjeść nie da rady. W ostateczności też zamrażam, z nadzieją, ze przez zimę jakoś się wyprowadzi zupami, tartami, wegetariańskimi obiadkami..
Oczywiście, jeśli się ma tylko mala ilość szczawiu, na jeden posiłek, dopasujemy naczynia i czas do tej ilości. Ja robię to hurtowo, dwa czy trzy razy do roku, wiec taka jest moja metoda.
Co się wiec dziś rano działo?
- Uzbierałam blisko kilogram szczawiu w ogrodzie.
- Usunęłam łodyżki, umyłam starannie, uważając na ślimaki i inne stworzenia – ogród jest zamieszkały przez wiele gatunków. Jeśli kłopot ze starannym wypłukaniem, zastosuj trick octowy (notatka poniżej).
- Wysuszyłam listki na sitku i na pieluszkach, wytrzepałam w ogrodzie wirując pieluszkowy tobołek jak diabelski młyn.
- Rozgrzałam kopiastą łyżkę ghee (można zwykle masło lub oliwę) w dużym, ciężkim garnku, na średnim ogniu..
- Wrzuciłam na masło szczaw, przykryłam pokrywką.
- Zajrzałam kilkakrotnie, mieszając warstwy, jak się da, aż wszystko się zgrzało , zmiękło i opadło na dno.
- Pachnącą brązowo-zieloną substancje wyrzuciłam do szklanego naczynia, niech stygnie.
- Kiedy szczaw wystygnie, można delikatnie pozbawić go resztek wody, wyciskając rękami – delikatnie. Może zresztą już nie ma co wyciskać?
- Radzę zemleć ręcznym mikserem, starannie, potem jednak przecisnąć przed sitko. Mam na myśli dotkliwe włókna celulozowe, które czasem pozostają z resztek łodyżek.
- Teraz można zabierać się do zupy, albo do słodkich deserów, albo do dań obiadowych. Jeśli nie, to podzielić na 3-4 części, naładować do szczelnych torebek czy pudełeczek, i buch do zamrażalnika.
Trick octowy: dla szybkiego wyeliminowania tkanki proteinowej z liści szpinaku, szczawiu i innych roślinek możną do pierwszego płukania dodać kilka łyżek octu – i pozostawić tak zieleninę na kilka minut. Potem starannie wypłukać, zmienić wodę, jeszcze raz wypłukać.. wszystkie żyjątka powinny znaleźć się na dnie; drugie (i ewentualnie trzecie) płukanie to już tylko resztki piasku i wypłukanie octu..