Wersja sernika Elzbiety, znacznie udoskonalona (?!?).
Duża tortownica (kwadratowa, 25cmx25 cm, jest prawie za mała. Kiedy ciasto rośnie w trakcie pieczenia, wyłazi z niej mały, ale wyraźny ‘kołnierz’, który potem zostaje, mimo starannego powolnego schładzania); duża i wysoka tortownica jest doskonała, albo dwie średnie.
- 1 kg dobrego sera (na przykład tzw. Bakers Cheese, 16%)
- 1 łyżka maki ziemniaczanej
- 125 gramów (2/3 szklanki) cukru
- 12 ½ dkg masła (jakoś więcej, niż ¼ funta)
- Troszkę masła do smarowania rynienki do pieczenia
- Troszkę bułki tartej (albo kaszki manny albo mąki) do posypania rynienki do pieczenia
- 6 jaj
- Wanilia (ja używam płynną esencję, na oko, może łyżeczkę)
- Rodzynki
- Kandyzowana skórka pomarańczowa albo grapefruitowa (niekoniecznie)
- Pół paczuszki proszku do pieczenia (ja w desperacji biorę 1 płaską łyżeczkę, bo mam całą puszeczkę). Trzeba uważać, bo za wiele proszku do pieczenia powoduje, że sernik wychodzi z rynienki i potem opada w odwrócona podkowę – also see note below.
- opcjonalnie, do wykończenia, polewa czekoladowa
- Jeśli się ma, posiekać skórkę pomarańczową lub grapefuitową.
- Zalać rodzynki wrzątkiem.
- Nastawić piekarnik na 250F (120C).
- Nasmarować masłem rynienkę – musi być spora, nie maleńka.
- Posypać rynienkę bułką tartą. Wstawić do lodówki.
- Odsączyć rodzynki na siteczku.
- Ubić pianę osobno dużym mikserem. (do super-sztywnego stanu; białka nie można “przebić”
- Gotową, sztywną pianę przełożyć do czystego szklanego naczynia.
- W misce po białkach utrzeć 6 żółtek z cukrem i serem. Ucierać cierpliwie, mocno, chlapie.
- Dodać masło, ucierać długo, chlapie coraz gorzej.
- Wrzucić proszek do pieczenia, mąkę, wanilie i bakalie, szybko, fru!
- Wrzucić całą pianę, tłuc maszyną szybko, aby jak najszybciej uzyskać jednolitą masę, wbrew tradycji, że pianę trzeba mieszać i „wdawać” delikatnie.
- Wlać masę do rynienki i ew. wygładzić ‘blaszką’.
- Wstawić do pieca i piec 3-4 godziny.
- Sprawdzać patyczkiem pod koniec, ale starać się nie otwierać pieca za często.
- Kiedy gotowy (patyczek wychodzi czysty) wyłączyć piekarnik i zostawić sernik w środku, do ostudzenia (półotwarte drzwiczki).
Taki sernik jest dużo bardziej puszysty, wilgotniejszy, lżejszy i jest bardziej deserowo- piankowy niż ciastowaty, co wcale nie musi być zaletą. Jest blady. Trochę mniej oklapuje przy stygnięciu, niż serniki klasyczne.
P.S. Brudzi się moją metodą mniej naczyń, a bardziej zachlapuje się otoczenie, trzeba mieć dobrą szpatułkę do wygrzebywania, lepiej jednolita i śliską, niż gumowo-silikonową.
P.S2 Elżbieta: Zmusić producentów mikserów kuchennych do wynalezienia błotników.
P.S.*Wojtek: Done!
PS3 Wojtek: uważam, ze trzeba ograniczyć ilość proszku do pieczenia, bo na ciepło jeszcze wyczuwa się resztkę smaku proszku, jak w kupnym cieście. Sernik bardzo tez zyskałby, gdyby miał oprócz skorki pomarańczowej sporo kwaśnej (?) skórki cytrynowej. Ponieważ jest delikatny przydałaby się na nim polewa z dobrej czekolady, twarda, żeby przypominał konceptem „Ptasie mleczko”.
Proponuje, żeby polewę czekoladowa nakładać bardzo oszczędnie, raczej cieniutką warstwą, bo inaczej przejmuje ona focus całej potrawy i sernik traci ‘lekkość’.
Takze, gruba warstwa, znakomitej zresztą, polewy, bardzo sztywnieje i praktycznie uniemozliwia pokrojenie sernika, ktory jest sam w sobie delikatny..