Widać na razie tylko w słoikach – degustacja za kilka miesięcy. Pierwsze ‘nielegalne’ testy bardzo pozytywne..
Mam 2 litrowe słoiki, jeden .25 litra, i około pól litra syropu, który po prostu nie wszedł do słoików z owocami. Zrobiłam to z
- prawie 2 kg brzoskwiń, waga bez skórki i bez pestek
- 1 l wody
- 500 g cukru
- Owoce umyte, sparzone, i zanurzone w lodowatej kąpieli.
- Stawiam słoiki w gorącym garnku, będą się gotować za jakiś czas.
- Obieram je ze skórki. Skórek nie wyrzucam . Usuwam pestki. Owoce dziele na cząstki, jak się da. Jedni wola polówki, inni ćwiartki – ja dziele konsekwentnie, zależnie od jakości i dojrzałości owoców. Owoce mniej dojrzale nie chcą łatwo oddzielić pestki od miąższu, dlatego posiekałam na ósemki (?).
- Teraz można zważyć i wybrać stosowna ilość wody i cukru. Uważam, ze dla mnie optymalnie byłoby 2 kg owoców, 0.5 l wody, 350-400 g cukru – ale to dlatego, że ja chcę mieć jak najmniej syropu, a ten, który mam, ma być bardzo intensywny, Może, gdyby ładować do większej ilości mniejszych słoików, sytuacja by się zmieniła. Może, jeśli ktoś chce mieć mniej gęsty kompot.. i tak dalej…
- Gotuję zalewę ze skórek, wody i cukru.
- Nastawiam piekarnik na 90C/180F.
- Ładuję owoce do gorących, wyparzonych słoików. Ładuję ciasno, ile wlezie, ale nie zgniatam owoców.
- Odcedzam zalewę, wyciskam wszystko, co się da z odpadów brzoskwiniowych, i zagotowuje syrop od nowa.
- Zalewam przecedzonym syropem, zakręcam i pasteryzuję 25 minut w temperaturze 90ºC.
TAH DAH!!!!